Recenzja prof.zw. Józefa Walczaka
Recenzja Józefa Walczaka prof.zw. Wydziału Malarstwa Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu:
Józef Walczak prof.zw. Poznań, 2013-07-28
Wydział Malarstwa
Uniwersytetu Artystycznego
W Poznaniu
Ocena rozprawy doktorskiej, dorobku artystycznego i dydaktycznego Pani mgr Moniki Shaded, sporządzona w związku z przewodem doktorskim w zakresie sztuk plastycznych, w dyscyplinie sztuki piękne, wszczętym przez Radę Wydziału Malarstwa, Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu.
Życie byłoby o wiele uboższe gdyby nie istnienie malarstwa a także mniej rozeznawalibyśmy się w otaczającym nas świecie. Malarstwo bowiem, daje możliwość takiego oglądu świata, którego innymi środkami nie da się wyrazić i urzeczywistnić. Mniej więcej takie i inne refleksje, nasuwają mi się ilekroć oglądam coraz to nowe obrazy Moniki Shaded. Jakże odległe są te płótna od jej prac szkolnych. Nie to, żeby były słabe czy złe, ale po prostu odległe. Trudno dochodzi się w pracy twórczej do owego nieuchwytnego momentu gdzie substancja relacji zbudowana na nawykach codzienności przestaje funkcjonować a zaczynają dochodzić do głosu struktury do jakich jest zdolna dojść tylko wyobraźnia. Nikną pozory, do których jesteśmy tak automatycznie przyzwyczajeni jak do oddychania, a zaczyna odkrywać się istotny sens zjawisk, przez co kojarzenia jakie się odnajduje są pozbawione nalotu przyzwyczajeń z codziennego automatycznego bycia. Oglądając kolejne prace i kontemplując ich złożoną wypowiedź, bywałem wciągany w ich wątki narracyjne i dopiero wtedy ich odbiór stawał się pełniejszy. W tym specyficznym świecie malarskim Moniki Shaded nie opowiada się banalnie i mitacyjnie o przedmiotach i zdarzeniach. Ich specyficzna uroda zaczyna wciągać nas stopniowo poprzez grubo stawianą materię impastu do tkanki barwnej aż do odkrywania w końcu zawartych w niej wątków, jakby w poszukiwaniu istoty oglądanego zdarzenia. Bowiem zawsze po pierwszym zachłyśnięciu się obrazem na podstawie jego walorów formalnych, wchodzi się w następnym momencie do jego całościowego widzenia. Na pracę pisemną „Pejzaż jako źródło ukrytych znaczeń”, składa się szereg rozdziałów obejmujących sferę zagadnień dotyczących sposoby traktowania pejzażu przez wybranych kilku artystów. Wybór zaproponowanych twórców nie jest przypadkowy, jest natomiast spójny z jej własnymi fascynacjami i często inspiracjami. Można zauważyć, że każdy z wymienionych artystów jest dla Moniki w pewien sposób ważny. Monika podąża tropem tajemnicy materii malarskiej stanowiącej niezaprzeczalne atrybuty doskonałego malarstwa, w które wyposażone są te dzieła. Podąża z pełnym powagi zaangażowaniem, wręcz z żarliwym uwielbieniem i jest w tym coś z misterium, coś z przygody odkrywcy nowych lądów i coś z zamyślenia nad trwaniem. Całość tych rozważań zamyka ostatni rozdział zatytułowany „Zaszyfrowany pamiętnik”, dotyczący własnego malowania, nad którym szczególnie chciałbym się pochylić. Autorka mówi w nim, iż zasadniczym źródłem jej inspiracji jest natura, wielość kształtów otaczającego ją świata, złożoności jego materii i kolorów. Odnosząc się do tego źródła inspiracji należy zaznaczyć iż Monika Shaded nie maluje bezpośrednio z natury. Jednak wszystkie jej obrazy, bez wyjątku, zahaczone są właśnie na naturze. „Zaszyfrowany pamiętnik” mówi o poszukiwaniu i odnajdywaniu źródeł inspiracji w pejzażu oraz o posługiwaniu się i używaniu odpowiednich środków malarskich do wyrażenia zamierzonych treści. Otóż te poszukiwania, te mini wyprawy w świat przyrody mogą być nie tylko poszukiwaniem miejsc kontemplacji wyostrzających widzenie, mogą być poszukiwaniem samej siebie, mogą też być ucieczką przed sobą. Ale zawsze, niezależnie od motywu podjęcia pozostawiają swój uboczny skutek w postaci zgromadzonej „kolekcji wrażeń”. Te zaś stają się bezcennym materiałem do późniejszego wykorzystania. Zdarza się, że często w trakcie czerpania z tych zasobów, prowadzony obraz zaczyna żyć własnym życiem, zaczyna urzekać własną urodą prowadząc do rozwiązań często niezamierzonych, jakby zatracając pamięć inspirującego motywu. Zostaje zachwiana równowaga między tym co realne a tym co abstrakcyjne, tym co zapamiętane a tym co przeżywane w akcie tworzenia. Monika Shaded wyjaśnia nam dalej czym jest dalej kontakt z naturą całej swojej złożoności, cytuję: „z fizycznością otaczającego świata, z jego różnorodną materią, która ujawnia światło, wydobywając również hipnotyzujące właściwości barw”. Chciałby zwrócić uwagę iż malarstwo to, choć poddane porządkującej refleksji – w swojej genezie ma charakter spontaniczny, odruchowy i emocjonalny. Dzisiejszy czas, który na nowo zidentyfikował tradycyjne pojęcia w estetyce związane z obrazem, formą, ekspresją, , gestem, może w mniejszym stopniu sprzyja refleksyjności, a bardziej potrzebie kreacyjności – ustawicznego stwarzania obrazów, a więc de facto stwarzania samego siebie. „Zaszyfrowany pamiętnik” odkrywa przez nami wszystko to, co poprzedza obraz, stanowi jego inspirację i jego przeczucie, oraz tego, co stanowi efekt wielotygodniowej , a czasami nawet wielomiesięcznej pracy nad obrazem, kiedy rozstrzygają się jego podstawowe dla jego ekspresji problemy. Można tu zauważyć jak przeżycie egzystencjalne pociąga za sobą przeżycie estetyczne, które narzuca wizje. Prawda tego przeżycia uwierzytelnia prawdę obrazu. Powoduje, że obraz można odnieść do jednej chwili, jak i niekiedy do bardzo długiego i złożonego czasu pracy nad jego konstrukcją, gdzie w pewnym sensie przypadek w procesie tej pracy nad obrazem może odgrywać rolę bardzo ożywczą, pobudzającą z tym, że nie ma dla niego miejsca w skończonym dziele. W tym kluczowe dla kondycji obrazu autorki są dwie decyzje: w którym momencie podjąć obraz, i w którym momencie ten obraz zatrzymać. Obraz staje się procesem w czasie, w którym metafizyka malarskiego gestu musi zostać uzgodniona z logiką malarską – dynamiką formy, kierunkiem kompozycji, temperaturą barw. Powstaje problem estetycznego zamrożenia ekspresji, znalezienia harmonii albo dysonansu, co w sposób najbardziej pełny i sugestywny odpowiadałoby temu stanowi emocjonalnemu, jaki stał się powodem podjęcia obrazu. W nieco innym przedstawieniu, można by ten problem ująć w kategoriach wizji i re – wizji obrazu. Wizja jest to to, z czym Monika podchodzi do płótna, w równym stopniu konkret , przeczucie formy, jak i emocje. Re – wizja zaś to to, co kształtuje na płótnie podczas wielogodzinnych sesji poddając wizje porządkującej refleksji malarskiej i jednocześnie pogrążając je w namiętności pracy nad obrazem. W tym sensie rozwijając podjęte tematy, rewiduje niejako własną wyobraźnię, przesłuchując ją z natężenia koloru, ścierania się mas, dynamiki formy. Powstaje niejako obraz z obrazu – tak jak życie powstaje z życia.
Uczestnicząc w procesie dydaktycznym Monika Shaded jest świadoma, że obcując ze studentami, zmuszona jest nie tylko do stawiania pytań, które pozwolą im porządkować własne pierwsze refleksje, ale w równym stopniu do sugerowania im możliwych kierunków dalszych poszukiwań. Stara się więc zapewnić im takie warunki pracy, aby student mógł stawać się dojrzalszy w najpełniejszym wymiarze, z uwzględnieniem jego wolności osobistej oraz autonomii poszukiwań. Służą temu różnorodne formy pracy ze studentami, organizowanie wystaw i plenerów. Wprowadzanie tych różnorodnych form pracy ze studentami, wynika z jej dążności by każdy z nich mógł określić swoje własne, jedyne i niepowtarzalne pole widzenia właściwe tylko jemu.
Konkluzja: biorąc pod uwagę całokształt dorobku artystycznego i rezultaty pracy pedagogicznej Moniki Shaded uważam, że w pełni zasługuje na uzyskanie stopnia doktora w dyscyplinie sztuk pięknych.
Józef Walczak, Poznań 2013