Wywiad 'Nasze Inspiracje'
,,Jestem człowiekiem – mieszkańcem ziemi, ale równocześnie jestem obywatelem nieba. Sztuka daje mi możliwość uchwycenia tego, co niewidoczne w widzialny obraz. Gdy przebywam w tych dwóch odmiennych sferach – nieba i ziemi, godzę w sobie te przestrzenie, dając temu wyraz w malarstwie. Dlatego jeden z cyklów moich prac nazywa się Bliżej nieba. Posiadając podwójne obywatelstwo – ziemi i nieba – wyrażam samą siebie w trzeciej przestrzeni – w przestrzeni sztuki. Bliżej Boga, bliżej poznania samej siebie i bliżej malarstwa” – mówi Monika Shaded.
Uchwycić to, co niewidoczne
Sylwia Tomczyk: W jaki sposób łączysz w sobie te dwie przestrzenie – to podwójne obywatelstwo?
Monika Shaded: Obrazy, które tworzę to abstrakcje. Posługuję się pewnego rodzaju znakiem, a odbiorca podejmuje trud ,,odszyfrowania” mojego malarskiego pamiętnika. Moje obrazy są zapisem rozmów, które toczą się w mojej pracowni – z samą sobą, z Panem Bogiem, z oporną materią malarską. Są zapisem moich myśli, które w nich topię. Szukam śladu, zatrzymanego niedokończonego gestu, który pozwoliłby na wiele różnych interpretacji. Chcę wpuścić do mojego malarstwa dużo światła i przestrzeni. Lubię eksperymentować. Czasem dłużej niż samo malowanie trwa odkrywanie pewnych gestów, sytuacji do przedstawienia na obrazie.
S.T. Czy jest coś, co uważasz za naprawdę istotne w Twojej twórczości?
M.S. Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo. Zapisał w nas także pragnienie tworzenia, bo sam jest Twórcą, Kreatorem. Prace artystyczne niosą różne treści i różne przesłania, zawsze jednak odgrywają znaczącą rolę w kształtowaniu tożsamości społeczeństwa. Dla mnie istotne jest, jakie motywacje kryją się za taką sztuką. Czy tworzymy, aby oddać chwałę Bogu czy żeby sobie ,,zbudować pomnik”. Mówiąc szczerze, to ja ciągle badam swoje serce i motywacje w tym zakresie.
S.T. Czy można zatem stwierdzić, że tworzysz prace o tematyce religijnej?
M.S. Długo się zastanawiałam, w jakim kierunku ma iść moja twórczość. Bardzo uwalniająca była dla mnie myśl, że będąc chrześcijańskim artystą, nie muszę tworzyć prac wyłącznie o tematyce religijnej. Wcześniej właśnie w takim przekonaniu żyłam. Było to jednak wąskie myślenie. Świadczyło o tym, jak mało znam Boga. Nie musimy ograniczać Bożej kreacji tylko do prac artystycznych, którym rangę nadaje symbol religijny czy też odnośnik biblijny.
S.T. Jak inni odbierają Twoje malarstwo?
M.S. Często rozmawiam z różnymi osobami w trakcie wernisażu. Interpretacje odbiorców czasem bardzo mnie zaskakują, a ich reakcje na moje obrazy inspirują mnie na nowo. Niekiedy pojawiają się rozmowy o Bogu. Wiele osób zwraca z kolei uwagę na samą technikę i w wyniku tego rodzą się pytania.
S.T. Czy przez malarstwo można mówić innym o Bogu?
M.S. Oczywiście. Jak już wcześniej wspomniałam, sztuka może być potężnym narzędziem do mówienia o Bogu. W swojej twórczości staram się zostawić przestrzeń dla odbiorców, aby mogli znaleźć swoje ,,tematy” i zdobyli się na dokonanie własnych interpretacji. Zazwyczaj przed prezentacją swoich obrazów mówię, skąd czerpię inspirację i jakie były powody powstania poszczególnych prac.
S.T. Jakie znaczenie ma według Ciebie sztuka w życiu każdego z nas?
M.S. Sztuka, w ogólnym rozumieniu, nie zawężając jej jedynie do sztuk wizualnych, pełni różne funkcje. Czasem trudno uchwycić znaczenie sztuki czy określić jej rolę, gdy jej jednak zabraknie, od razu to odczuwamy. Dla mnie sztuka jest możliwością zabrania głosu, wypowiedzenia się na konkretny temat w formie malarskiej. Oczywiście ile dziedzin sztuki, tyle możliwości. Nie dyskredytuję tutaj rysunku, rzeźby, fotografii, architektury, literatury, teatru, muzyki ani innych rodzajów twórczości.
S.T. Czyli sztuka to także wywieranie wpływu na otoczenie?
M.S. Tak, to miejsce ogromnego wpływu. Zauważyłam – podobnie jak moi przyjaciele artyści – że często wierzący nie zabierają głosu, wycofują się. Nie doceniają znaczenia własnej działalności artystycznej i poddają się presji społecznej. Będąc tylko biernymi obserwatorami tego, co się dzieje w świecie sztuki, skazujemy się na banicję i tracimy szansę wywierania wpływu przez wypowiedź artystyczną. A szkoda, bo w ten sposób oddajemy teren całkowicie bez walki. Z domu rodzinnego wyniosłam zasadę, że ten, kto milczy w rozmowie, zgadza się z jej treścią. Widzę tu podobieństwo do postawy wierzących artystów.
S.T. Jaką ważną myśl chciałabyś przekazać innym wierzącym artystom?
M.S. Dużym przełomem było dla mnie odkrycie, że sztuka nie jest niczym złym, że nie przeciwstawia się uwielbieniu Boga. Może to bardzo trywialne stwierdzenie, ale Bogu podoba się, kiedy tworzymy. Cieszy się, gdy piszemy, malujemy, tańczymy, robimy przedstawienie teatralne. W Biblii znajdujemy wiele przykładów działalności artystycznej. Bóg dał nam pewne talenty, obdarowania, abyśmy ich używali i przez to Go uwielbiali. Staje się to szczególnie ważne w takim świecie, w jakim obecnie żyjemy, w którym komunikacja werbalna zostaje zastąpiona komunikacją pozawerbalną, a sztuka odgrywa tak istotną rolę w kształtowaniu społeczeństwa.
Dlatego zachęcam każdego, kto nosi pragnienie twórczości w swoim sercu, aby w wyniku strachu nie poddawał się presji środowiska i nie uciekał przed nieznanym. Przecież kreatywność nie kończy się tylko na „upiększaniu” chrześcijańskich inicjatyw.
Z Moniką Shaded rozmawiała Sylwia Tomczyk
Wywiad ukazał się w czasopiśmie „Nasze Inspiracje”, 4/2010