Zachwyt nad niejednoznacznością świata skłania mnie do refleksji nad kruchością człowieka wobec natury. Przyglądając się cyklom odradzania się i umierania natury, doznaję własnej skończoności. Moim ostatecznym celem nie jest odwzorowanie ulotności wrażeń czy prawdy o świecie zewnętrznym. Kontemplacja ulotności natury umożliwia mi zajrzenie w głąb siebie. Dlatego motyw pejzażu staram się traktować jako rodzaj zaszyfrowanego pamiętnika – odbicia własnych myśli, pragnień, niepokojów. Obraz przekształca się w palimpsest: widoków, wspomnień, doznań, które poddaję swoistej transformacji i staram się je na swój sposób zachować i zobrazować. Zapiski śladów spotkań, rozmów z Bogiem, pamięć o ludziach, przedmiotach, odwiedzanych miejscach, to, co jest najbliższe mojemu światu, wyrażam na płótnach.
Monika Shaded. Tekst odczytany podczas obrony dyplomu doktoranckiego, Poznań, 2013